18.1.20

AKSAMITNA MGIEŁKA DO CIAŁA MARKI BANDI

Pierwszy raz o mgiełce marki BANDI mogliście przeczytać w poście, w którym opisywałam zawartość listopadowego pudełka BeGlossy "Coffee Time".  Opisując w nim tę mgiełkę, zachwycałam się jej zapachem i tym jak skóra po niej wygląda. Od tego postu minął już ponad miesiąc, czyli ponad miesiąc używania tej oliwki. Czas podzielić się z Wami moją opinią na temat tej oliwki. Jeśli jesteście ciekawi czy nadal lubię używać tej oliwki i czy zostanie ona moim ulubieńcem, to kliknijcie, czytaj więcej. :) 


Jak każda osoba lubię, kiedy moja skóra jest nawilżona. Najbardziej suchym obszarem na moim ciele są moje nogi, dlatego wszelkiego rodzaju balsamy są moim nieodłącznym przyjacielem. Olejków do ciała nie lubię, bo pozostawiają tłusty film na skórze i długo schną. Po każdym prysznicu nawilżam skórę swojego ciała, a że prysznic biorę zawsze rano przed pracą, to nie mam zbyt wiele czasu na to, by czekać, aż balsam się wchłonie. Do tej pory używałam tylko balsamów, ale tak jak wspomniałam Wam we wstępie tego postu od grudnia używam mgiełki do ciała od BANDI

Zacznijmy od kilku podstawowych informacji o tym produkcie. Mgiełka na oficjalnej stronie marki BANDI kosztuje 39,00 zł. Na innych sklepach internetowych możecie kupić ją już od 30,00 zł. Butelka, w której znajduje się produkt, ma pojemność 100 ml i posiada atomizer. Mgiełka ma chronić skórę przed szkodliwym promieniowaniem UVA i UVB. W jej składzie znajduje się m.in. olej macadamia, arganowy oraz buriti. 
Wspomniałam, że mgiełka ma chronić nas przed promieniowaniem UV. Problemem jest niestety, to, że mgiełka ma bardzo niską ochronę przeciwsłoneczną. SPF jakie mgiełka zawiera, wynosi zaledwie 6. Uważam, że przy tak niskim SPF ochrona naszej skóry jest bardzo mała, wręcz mikroskopijna. Choć jest to dla mnie wada tego produktu, to jednak bardzo lubię go używać. 



Mgiełka, a właściwie suchy olejek, bo jest to produkt właśnie tego typu, zdobył moje serce. Mimo, iż nie zapewnia on wysokiej ochrony przed promieniowaniem UV, to doskonale nawilża moją skórę, nawet moje suche nogi. Dodatkowo bardzo szybko się wchłania, właśnie dzięki temu, że jest to suchy olejek. Oczywiście ma on tłustą formułę, jednak po spryskaniu nim ciała na skórze nie pozostaje tłusty film, którego tak nie lubię w oliwkach i olejkach. Kolejnym plusem tego olejku jest jego wydajność. Niewielka ilość mgiełki, a dokładnie 4 pryśnięcia wystarczają mi do nawilżenia jednej nogi. No właśnie, olejek jest w formie mgiełki, co też jest jego zaletą. Nie trzeba go wylewać z butelki na dłoń, dzięki czemu unikamy tego, że opakowanie może być całe tłuste i nie będzie wyglądać estetycznie. Zapach mgiełki także jest plusem tego produktu. Jest bardzo delikatny, więc jeśli nie lubicie intensywnych zapachów w kosmetykach, to bardzo polubicie ten produkt.

Do tej pory zużyłam 1/3 opakowania mgiełki. Kiedy skończę całe opakowanie, to na pewno kupię ją, bo świetnie mi się sprawdza jako nawilżenie ciała.


POST NIE JEST SPONSOROWANY.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

PIERRE RENE 6TH SENSE NO. 05 VIVID CLOUDS

Dziś pokażę Wam z bliska mini paletę cieni 6th Sense no. 05 Vivid Clouds od Pierre   Rene . Pochodzi ona z najnowszej kolekcji 6th Se...