1.3.20

PALETA CIENI NABLA SOUL BLOOMING

Jeśli miałabym odpowiedzieć na pytanie, która z moich palet cieni najbardziej kojarzy mi się z wiosną, to moja odpowiedź byłaby jednoznaczna — paleta marki NABLA Soul Blooming. Oczywiście sama grafika tekturowego opakowania jest bardzo wiosenno-letnia, ale środek palety także oddaje kolory wiosny. Dlatego długo nie zastanawiałam się nad jej zakupem i dosyć szybko trafiła ona do mojej szuflady z paletami cieni.
Dziś z chęcią pokażę Wam, jak cienie z tej palety wyglądają na swatchach i opowiem, za co ją tak uwielbiam. W dalszej części postu przeczytacie także czy każdy z Was polubi się z tą paletą. Ciekawi? Kliknijcie czytaj więcej. 😉


Na sam początek kilka podstawowych informacji na temat palety cieni. Opakowanie palety wykonane jest z wysokiej jakości tektury, które zamykane jest na bardzo mocny magnes. Magnes jest na tyle mocny, że nie raz mam problem z jej otwarciem. Po otwarciu palety ukazują nam się oczywiście cienie, ale także lusterko, które jest bardzo dobrej jakości. Nie zniekształca ono w żaden sposób obrazu, dlatego swobodnie można z niego korzystać podczas wykonywania makijażu.Jeżeli chodzi o same cienie, to w środku znajduje się 12 odcieni o 3 różnych teksturach. 6 cieni ma wykończenie matowe, 5 cieni daje metaliczny efekt na powiekach, natomiast 1 cień ma wykończenie brokatowe. 
Bardzo dużym plusem jest fakt, że produkt jest wegański i nie był testowany na zwierzętach.
Ważną informacją jest też cena jaką musimy zapłacić za tę paletę cieni. Kosztuje ona 159,00 zł i jest dostępna m.in. w perfumerii Sephora (tylko online), na stronie mintishop.pl oraz cocolita.pl.


Opiszę Wam pokrótce cienie, a później pokaże Wam jak prezentują się one na swatchach. Zaczynając od cienia znajdującego się w lewym górnym rogu mamy następujące kolory:
Honey Drip: odcień złota o brokatowym wykończeniu. Jest on najbardziej sypki w swojej strukturze spośród cieni znajdujących się w palecie Soul Blooming. W paletce wygląda jak odcień złota, który miałby być na białej bazie, jednak po nałożeniu go na powieki biała baza znika i pozostają złote drobiny. Ciężko też się go przenosi z paletki na pędzlu, więc najlepiej jest  nakładać go palcem.
Gea: brzoskwiniowy mat o ciepłym odcieniu, który delikatnie wchodzi w brąz. Idealnie sprawdza się jako cień przejściowy w załamaniu powieki. Oczywiście można go nałożyć też na całą powiekę.
Chamomile: matowy beż, który nie należy do najjaśniejszych odcieni. Używam go na łuk brwiowy, ale w miesiącach kiedy jestem opalona. Kiedy jestem blada, to u mnie na powiekach wpada w brzoskwiniową tonację.
Bolero: koralowy róż o matowym wykończeniu. Często mieszam go z cieniem Gea i nakładam na załamanie powieki lub dolną powiekę. 
Middle Karma: matowy średni brąz o ciepłej tonacji. Najczęściej używam go w zewnętrznym kąciku oka.
Garden Gate: metaliczny cień połyskujący na odcień fioletu, który przełamany jest miętowymi drobinkami. Najbardziej przykuwa uwagę w paletce i na powiekach. 
Climbing Rose: różowo-złoty cień, duochrom, który pięknie wygląda nałożony na środek powieki.
Garcon: średni miedziany brąz o metalicznym wykończeniu. Świetnie sprawdza się przy smoky eyes
Anemone: metaliczny, intensywny granat z fioletowymi drobinkami podobnie jak cień Garcon idealny do smoky eyes.
Flowery: matowy błękitno-fioletowy cień, który bardzo dobrze się rozciera. Pracując z nim efekt delikatnej chmurki praktycznie sam się tworzy. 
Philosophy: metaliczny różowy cień z miętowymi drobinkami, które pięknie odbijają światło. Idealnie sprawdza się w wewnętrznym kąciku oka.
Caravaggio: matowy ciemny brąz. Świetny cień do przyciemniania zewnętrznego kącika oka lub poprostu do wykonania smoky eyes. Bardzo dobrze wygląda w połączeniu z cieniem Garcon. Najbardziej ze wszystkich cieni z palety osypuje się, dlatego najlepiej nakładać go małymi ilościami i stopniowo budować jego krycie. 

Czas pokazać Wam jak cienie wyglądają na skórze. Oczywiście zaczynamy od cienia Honey Drip.


A tak prezentuje się kolejne 6 cieni z palety Soul Blooming.


Cienie nałożyłam na sucho palcami, krawędzie swatchy lekko wyrównywałam płaskim pędzlem.
Najbardziej w tej palecie podobają mi się cienie o metalicznym wykończeniu, czyli Garden Gate, Climbing Rose, Garcon, Anemone, Philosophy. Co sądzę o matach? Moim zdaniem są one bardzo dobrze napigmentowane. Można by rzec, że aż za bardzo. Zdecydowanie lepiej jest nakładać je w małej ilości na powieki i ewentualnie dołożyć, niż od razu nabrać na pędzel dużą ilość i zrobić sobie plamę.
Można na samym początku zniechęcić się do tej palety cieni, ale według mnie warto dać sobie czas i nauczyć się nią pracować. Ponieważ efekty jakie te cienie dają na powiekach moim zdaniem są piękne. Jeżeli jesteście miłośnikami kolorowych palet, to warto zainwestować i kupić tą paletę cieni.
Kusi mnie też paleta Dreamy tej marki i pewnie za jakiś czas i ona znajdzie się w mojej toaletce. No chyba, że NABLA niedługo wypuści jakąś inną paletę cieni na widok, której moje serce zabije szybciej.
Poniżej zdjęcia makijażu wykonanego tą paletką.





POST NIE JEST SPONSOROWANY.

2 komentarze

  1. Bardzo ładna kolorystyka, kusi mnie ta paleta! :)

    OdpowiedzUsuń

PIERRE RENE 6TH SENSE NO. 05 VIVID CLOUDS

Dziś pokażę Wam z bliska mini paletę cieni 6th Sense no. 05 Vivid Clouds od Pierre   Rene . Pochodzi ona z najnowszej kolekcji 6th Se...