25.12.20

BANFI HAJSZESZ - KULTOWA WCIERKA DO WŁOSÓW

O wcierce do włosów Banfi HAJSZESZ jest głośno w internecie od dłuższego czasu. Na wielu grupach włosowych można przeczytać jakie spektakularne efekty daje. Przyznaję, że sama byłam ciekawa czy faktycznie robi efekt WOW z włosami i czy taki efekt da też na moich włosach. Z racji mojej dużej ciekawości zdecydowałam się ją zakupić i wypróbować. Używam jej razem z moim mężem i dziś opowiem Wam o naszych wspólnych wrażeniach na temat tego produktu. 


Na samym początku kilka informacji o samym produkcie. Wcierkę otrzymujemy w plastikowej butelce o pojemności 250 ml. Ja wybrałam najpopularniejszą wersje tego kosmetyku. Jego głównym znakiem rozpoznawalnym jest to, że w swoim składzie zawiera m.in. wyciąg z chrzanu i gorczycy. Oprócz tego w jego składzie znajdziemy także jałowiec i majeranek. Brzmi dobrze, prawda? No tak, ale w jej składzie znajdziemy także alkohol i to na drugim miejscu. Alkohol jest takim specyficznym składnikiem, że albo się z nim polubimy, albo znienawidzimy. W naszym przypadku nie wywołuje żadnych podrażnień na skórze głowy. Jednak warto pamiętać, że na podrażnioną lub uszkodzoną skórę nie warto nakładać kosmetyku na bazie alkoholu, bo możemy sobie zaszkodzić. Taka też informacja znajduje się na etykiecie wcierki, aby nie używać jej na uszkodzoną skórę oraz błony śluzowe.

Pewnie ciekawi Was zapach wcierki, skoro mamy w niej taką mieszankę składników. Tak, mieszanka jest bardzo dobrym określeniem tego zapachu. Głównie dominuje w nim alkohol i chrzan. Mnie przy pierwszym powąchaniu odrzuciło, ale przemogłam się i używam jej już bez żadnych problemów. 
W kwestii konsystencji, to jest ona płynna, nawet bardzo. Przy jej nakładaniu/wcieraniu trzeba uważać, aby wcierka nie zlała się nam do oczu. Tutaj najlepiej sprawdza się metoda - mniej znaczy lepiej. Nakładanie wcierki zajmuje trochę czasu ze względu na jej bardzo płynną konsystencję, ale wszystkiego idzie się nauczyć.

A jak jest z wydajnością wcierki, skoro jest bardzo płynna? Wbrew pozorom jest to wydajny produkt. Ja nauczyłam się już jej używać w taki sposób, aby wetrzeć ją w całą skórę głowy nie marnując przy tym produktu. Wylewam sobie kilka kropel na dłoń i wcieram tą ilość na środku skóry głowy, a później po bokach głowy.


Czas na wrażenia po dwóch miesiącach używania wcierki. Czy naszym zdaniem warto ją kupić i używać? 
Moim zdaniem tak. Ja już zauważyłam nowe baby hair, które wcale nie są takie baby. Widzę też, że poprawiła się też objętość moich włosów. Mam tutaj na myśli, że włosy bardzo fajnie odbijają mi się od nasady głowy. Włosy przestały mi się przetłuszczać i zapewne stało się tak za sprawą alkoholu. Nie zauważyłam żadnego przesuszenia czy podrażnienia skóry głowy. Ja staram się używać wcierki przynajmniej raz w tygodniu. U mnie używanie wcierki wpływa bardzo na kondycję moich włosów.
Zdaniem mojego męża nie warto. Zacznijmy od tego, że mój mąż ma dosyć spore zakola i przerzedzone włosy i na jego włosach ciężko uzyskać spektakularne efekty. On u siebie zauważył jedynie zanik łupieżu i zmniejszenie przetłuszczania się włosów. 

Wcierka tylko dla mało wymagających?
Nie. Moim zdaniem wcierka jest dla osób z osłabionymi cebulkami włosów i dla osób którym włosy wypadają i/lub przetłuszczają się. Nie sprawdzi się u osób, które genetycznie mają rzadkie włosy i od lat borykają się z zakolami, tak jak mój mąż. Tutaj żaden kosmetyk nie zdziała cudów. Trochę pomoże, ale nie stworzy spektakularnych efektów.

A Wy używaliście już tego kultowego kosmetyku, czy tylko o nim słyszeliście/czytaliście? Jak Wasze wrażenia? 


POST NIE JEST SPONSOROWANY.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

PIERRE RENE 6TH SENSE NO. 05 VIVID CLOUDS

Dziś pokażę Wam z bliska mini paletę cieni 6th Sense no. 05 Vivid Clouds od Pierre   Rene . Pochodzi ona z najnowszej kolekcji 6th Se...