Jeśli czytacie mojego bloga na bieżąco, to wiecie, że jestem fanką maseczek w płachcie. Zdarzają się jednak wyjątki i od czasu do czasu używam też innych masek. Z czasów, kiedy chodziłam do technikum kosmetycznego został mi sentyment do masek w proszku, które rozrabiamy z wodą. I dziś właśnie o takich maskach do twarzy możecie przeczytać.
Ja swoje egzemplarze maseczek od Lirene kupiłam podczas zakupów spożywczych w Auchan. To już chyba jakaś tradycja, że jadąc tam po zakupy spożywcze kupuje jakiś kosmetyk pielęgnacyjny.
Wracając do maseczek, to kupiłam trzy warianty tych maseczek: regenerującą, algową i napinającą. Za każdą z nich zapłaciłam 8,90 zł. Każdą z nich mieszamy z wodą (miarka wody znajduje się na odwrocie opakowania) i pozostawiamy na ok. 10-15 minut. Po tym czasie zdejmujemy maskę z twarzy i domywamy ewentualne jej pozostałości.
Ostatnią maseczką jest napinająca maska z 24k złotem i perłą. Jej składnikiem jest proszek perłowy, który ma wygładzić zmarszczki, odżywić i napiąć skórę. Dodatek czystego 24k złota działa odmładzająco i stymuluje produkcje kolagenu i elastyny.
Faktycznie po jej użyciu zauważalne jest napięcie skóry, ale także delikatne jej nawilżenie i rozjaśnienie. Moim zdaniem sprawdzi się ona idealnie przed wykonaniem makijażu na jakieś ważne wyjście. Kolagenowe płatki pod oczy i ta maseczka na resztę twarzy dadzą bardzo fajny efekt napiętej i nawilżonej cery.
Jeśli zastanawiacie się, którą z maseczek kupić dla siebie, to dwie pierwsze świetnie sprawdzą się przy suchej cerze. Ze względu na zapach rozmarynowa odblokuje Wasze nozdrza, także polecam użyć ją po lub w trakcie przeziębienia/grypy. Obie zdadzą też egzamin jeśli będziecie potrzebować odżywienia Waszej skóry. Natomiast kolagenowa jest bardzo dobra dla cer normalnych/tłustych do podtrzymania ich nawilżenia i dania efektu szybkiego liftingu skórze.
POST NIE JEST SPONSOROWANY.
Miałam wszystkie 3 i miło wspominam :) Zwłaszcza regenerująca była ekstra!
OdpowiedzUsuńO tak, ona daje super rezultaty na skórze! 🙂
Usuń